Bez grzejników – ogrzewanie nadmuchowe

Meblując nasz dom nieraz stawaliśmy przed dylematem jak to wszystko rozmieścić. Często bowiem okazywało się, że przeszkadzały nam grzejniki. Można je przecież zasłonić, lecz czy to nie spowoduje mniejszej ilości rozprowadzanego ciepła w pokojach? Być może.
Dlatego wymyślono sposób na ogrzewanie bez grzejników. Jaki? Za chwile się dowiecie. Zaczynajmy!

Motto dzisiejszego artykułu powinno brzmieć: „nie tracąc niczego zyskujemy więcej przestrzeni”. Wiele w nim prawdy bowiem jedynym widocznym elementem tego rozwiązania będą kratki nadmuchowe i panele sterowania. Mowa oczywiście o ogrzewaniu nadmuchowym, które zyskuje w ostatnim czasie na popularności. Owe kratki, dzięki bogatej gamie kolorystycznej, mogą być prawie niewidoczne. Umieścić je możemy na sufitach, ścianach, podłogach, gdzie nam się to tylko spodoba. Powietrze wtłaczane jest przez kanały nawiewne. Ich także nie widać, gdyż zamontowanie ich w stropach, nieużywanych poddaszach czy podłogach, zupełnie je maskuje. Dodatkowym aspektem na plus tego rozwiązania jest izolacja akustyczna, która wytłumi pracujące urządzenia, bądź odgłosy dochodzące z sąsiednich pomieszczeń.

Można także zastosować ogrzewania podłogowe wodne lub elektryczne. Pierwsze z nich jest nieco tańsze od elektrycznego, kiedy zasila się je wodą z pieca c.o. lub pompy ciepła. Rozwiązanie to wymaga systemu pomp, które wymusi obieg wody. Potrzebna jest też gruba warstwa wylewki podłogowej, która zakryje rury. Te mogą być wykonane zarówno z tworzywa sztucznego, jak i z miedzi. Ogrzewanie elektryczne nie wymaga tak grubej wylewki jak wodne. Jeśli zastosujemy je w połączeniu z pompami ciepła bądź kotłami kondensacyjnymi, uzyskamy wydajne rozwiązanie, które będzie także energooszczędne. Wykonywane jest z folii grzewczych, mat lub kabli.

Jeśli z jakiegoś powodu nie chcecie mieć w domu grzejników lub po prostu się Wam nie podobają, zastosujcie wyżej wymienione rozwiązania. Pozbędziecie się w ten sposób kłopotów, nie tracąc ciepła w mieszkaniu.

Źródła: Murator, Grafika Google.

Exit mobile version