Polski rynek deweloperski ma swoje ciemne strony. Okazuje się budowanie mieszkań w sąsiedztwie parków, wycinanie wiekowych drzew i lasów, delikatnie mówiąc dość średnia jakość mieszkań przy holendernie wysokich cenach, problemy z garażami, kłopoty z finansowaniem budowy i oszustwa z tym związane,to nie jedyne patologie polskich deweloperów. Termin patodeweloperka wymyślony przez Jana Śpiewaka, znanego aktywistę na rzecz obrony praw lokatorów i odzwierciedla liczne nadużycia deweloperów względem klientów.
Patodeweloperka – o tym warto mówić
Projekty, wizualizacje i opisy bloków, które mają powstać w danym miejscu zawsze wyglądają pięknie: „cicha okolica, ustawne mieszkanie, komfortowe wykończenie, dobry węzeł komunikacyjny”. Niestety, w praktyce bywa różnie – obok uczciwych, dbających o jakość deweloperów, są na rynku firmy, które klientów traktują przedmiotowo – stawiają na fuszerkę, tną koszty na materiałach budowlanych, przy czym windują ceny mieszkań. Lokale mieszkalne mają fatalny układ i są nieustawne. O takich nadużyciach jak mikrokawalerki, czy kawalerki w cenie dużych mieszkań nie wspominając. O takich deweloperach słusznie mówi się patodeweloperka. Jest to coraz większy problem, o którym trzeba mówić, ponieważ taki deweloper niszczy ludziom życie, a jego działalność odbija się negatywnie na wizerunku całej branży.
Przewinienia patodeweloperki
Miniaturowe mieszkania, „apartamenty” o wielkości kawalerki, lokale o nienaturalnych i nieustawnych układach, mikro-ogródki to przykład niedoróbek deweloperskich. Za to wszystko patodeweloperzy żądają kosmicznych pieniędzy. Informacje o „nietypowych” ofertach deweloperów wzbudzają różnorodne reakcje: śmiech, oburzenie, złość, niedowierzanie. Niektórzy uważają, że w zasadzie problem patodeweloperki jest sztuczny. Jeżeli komuś nie odpowiada układ mieszkania, to go nie kupi. Z drugiej strony nagromadzenie takich błędów i sprzedaż mieszkań mimo złej jakości, to przesuwanie granic w budownictwie w niewłaściwą stronę i obniżanie standardu mieszkaniowego. Czymś więcej niż przewinieniem, jest nazywanie niewielkich mieszkań apartamentami. To już oszustwo. Apartamentem nie jest kawalerka, czy niewielkie mieszkanie dwupokojowe.
Daleki od standardu układ mieszkania
Przeglądając rzuty nietypowych mieszkań, można powiedzieć, że projektanta poniosła fantazja. Korytarz, który stanowi połowę wielkości mieszkania, dwie łazienki w kawalerce przedzielone przedpokojem z aneksem kuchennym, mieszkanie w rzucie trójkąta, brak przedpokoju to częste mankamenty. Dwoje drzwi wejściowych (jedne do przedpokoju, drugie od pokoju dziennego), dziesięciometrowe mieszkanie – to następne perełki ośmieszające wykonawcę.
Dużo i ciasno
Kolejnym trendem współczesnego budownictwa budować jak najgęściej i jak najwięcej mieszkań na wąskich działkach. Rezultat – małe mieszkania, brak prywatności – ludzie wręcz mają widok na okno sąsiada. Patodeweloperka wciska kilka bloków na niewielkiej przestrzeni, często między innymi zabudowaniami. Znacznie obniża to funkcjonalność mieszkania i jakość życia w danej lokalizacji. Patodeweloperka potrafi zepsuć plac zabaw- zrobić go tak małym, że dzieci nie mają przestrzeni do zabawy. Budowanie w myśl zasady – im więcej tym lepiej, skutkuje kolejną patologią w postaci miniaturowych ogródków. W nich ma miejsca nawet na kwiaty. Malutkie trawniki – to kolejny bezsensowny pomysł inwestorów. Jednym z mechanizmów sprzedaży mikro -mieszkań jest umieszczanie w nich niewymiarowych mebli. To powoduje, że oglądający ma wrażenie, że mieszkanie jest funkcjonalne. Czar pryska, kiedy wykona się wizualizację z standardowymi meblami. Wtedy oszustwo patodeweloperki wychodzi na jaw.
Patodeweloperka funkcjonuje, ponieważ są klienci, którzy kupują takie mieszkania. Sprawdza się tutaj prosta zasada jest pobyt jest i podaż. Niszczy to rynek nieruchomości, powoduje nieufność do deweloperów, na czym cierpią uczciwi wykonawcy. Dlatego o wszelkich nadużyciach w budownictwie należy pisać i ostrzegać potencjalnych nabywców.