W mediach zdecydowanie nie przedstawia się ogrzewania węglowego jako dobrego rozwiązania. W powszechnej opinii jest to bardzo brudne i drogie ciepło. Jest w tym trochę prawdy, ale tylko trochę. Co można zrobić, żeby kotły opalane węglem były przyjazne i dla środowiska, i dla portfela?
Przede wszystkim polityka
Fakt, że z kotłów na węgiel wydobywa się gigantyczna ilość zanieczyszczeń, wynika z dwóch rzeczy. Przede wszystkim z tego, że w Polsce sprzedaje się najbrudniejszy węgiel w Europie. Nawet Rosjanie kupują od nas droższy, bardzo czysty, a my od nich okropnie zasiarczony i zapopielony. Po drugie, w sporej części składów węgla dochodzi – nazwijmy rzecz po imieniu – do oszustw na dowolną skalę. Węgiel jest nieuczciwie ważony, zanieczyszczany i zalewany sporą ilością wody. Czymś takim nie da się palić ani tanio, ani ekologicznie. Gdyby już tutaj wprowadzić odpowiednie zmiany, to być może nasza oparta na węglu gospodarka ciepłownicza miałaby przed sobą jaśniejszą przyszłość.
Po drugie – warunki eksploatacji
Części problemów nie da się jednak usunąć odgórnie. Chodzi przede wszystkim o kiepskie przyzwyczajenia, które zresztą dają o sobie znać nie tylko w budynkach opalanych węglem.
- Zbyt wysoka temperatura. Dogrzewanie domu do 23-25°C jest zwyczajnie zbędne. Zgoda – możliwość chodzenia w krótkim rękawku to spora przyjemność, ale płaci się za nią dość słono, a obniżając temperaturę do 20-21° w dzień i 17-18° w nocy można sporo zaoszczędzić.
- Bagatelizowanie znaczenia komina. Jego rolą nie jest tylko usuwanie spalin. W praktyce można uznać komin za element „sterujący” pracą pieca węglowego. Cofanie spalin, zbyt szybkie ich odprowadzenie, zanim się trochę schłodzą: to problemy, przez które spala się zdecydowanie za dużo węgla.
- Niestosowanie sprawnej wentylacji. Nierzadko widzi się sytuację, w której przy odkręconych zaworach ogrzewania domy się wietrzy. Po co? Nadejścia wiosny to nie przyspieszy, ale trzeba będzie zużyć jeszcze więcej opału. Sprawna wentylacja wiele problemów by rozwiązała, a jeśli już się nie da, to wietrzyć należy dopiero po zamknięciu dopływu ciepła do grzejnika.
Proste rozwiązanie
Jak wykazały testy porównawcze (szczegóły na http://www.polmar.net.pl/), zastosowanie technicznie prostej nasady kominowej Smartflow może zmniejszyć zużycie węgla nawet o 40%, a cena nasady zwraca się już po jednym sezonie. Spalając mniej węgla, oszczędza się pieniądze, a także dba o środowisko. Skoro już nie można w Polsce łatwo kupić dobrego węgla, to można przynajmniej zrobić wszystko, żeby tego kiepskiego spalać tak mało, jak to tylko możliwe.