Przy aranżacji wnętrza i zakupie sprzętu do kuchni w wielu polskich domach pojawia się dylemat – jaki typ kuchenki wybrać by gotowanie jak najmniej obciążało nasz budżet? Do wyboru mamy wiele rozwiązań: gotowanie na popularnym „gazie”, kuchenkę elektryczną, płytę indukcyjną, bądz starodawny ale wygodny piec kaflowy z blatem. Dzisiejszy artykuł pomoże się Wam z tym trudnym problemem uporać. Zaczynajmy!
Najlepiej jest wybierać typ systemu sprzętu kuchennego już na etapie budowy domu – wtedy prościej jest wykonać odpowiednie przyłącza – zwłaszcza jeśli wchodzi w grę instalacja gazowa. Zdecydowanie trudniej dzieje się gdy wraz z remontem kuchni decydujemy się na wymianę sprzętu i sposobu techniki jego działania. Pozostając już przy temacie kuchni gazowej, koszt wykonania odpowiednich instalacji jest wręcz astronomiczny – wynosi ponad 5 tysięcy złotych! Co składa się na tak kosmiczną sumę? Otóż decydując się na owe rozwiązanie decydujemy się na: przyłącze gazowe (3000 zł), kanał wentylacyjny do nawiewu powietrza (2000 zł), płyta gazowa przyzwoitej jakości (300-500 zł) – nie jest więc tanio. Istnieje oczywiście pewna alternatywa w postaci wymiennych butli gazowych (koszt kilkudziesięciu złotych za sztukę w zależności od regionu) jednak przy dużych rodzinach podczas jednego miesiąca takie butle zostaną zużyte w ilości 1,5 lub 2 co daje miesięczny koszt około 120 zł i przybliżony roczny koszt użytkowania butli gazowej równy 1440 zł.
Innym typem – zdecydowanie tańszym w eksploatacji – jest kuchnia elektryczna bądz płyta indukcyjna. O ile koszty generowane przez kuchnię elektryczną są dosyć klarowne (płacimy za prąd w zależności od zużytej energii przez urządzenie) – o tyle koszty użytkowania płyty indukcyjnej już takie jasne nie są. Kuchnia indukcyjna ma to do siebie, że wymaga odpowiednich naczyń do gotowania – inne niż stworzone do tego typu rozwiązania nie wchodzą w grę. Koszt takich naczyń to około kilkaset złotych (jeśli zdecydujemy się na 3 garnki – średni, duży i mały oraz 2 patelnie średniej wielkości mniej znanego producenta). Co do samych cen należy tutaj zwrócić uwagę na koszt samego sprzętu – taki dla przeciętnego Kowalskiego (a nie dla mistrza kuchni) wyniesie ponad 1000 złotych. Do tego należy doliczyć kwotę miesięcznego zużycia energii – w zależności od tego jak często gotujemy. Jednak jak łatwo obliczyć i tak wynik przemawia na korzyść rozwiązań wykorzystujących prąd.
Jako swojego rodzaju ciekawostkę – a nie alternatywę do prądu i gazu – podałem we wstępie gotowanie na tzw. fizyczce. Owe rozwiązanie obecnie wyszło z mody – było popularne wśród naszych babć i za czasów kiedy nasi rodzice byli w naszym wieku. Było jednak dosyć energooszczędnym sposobem gotowania, a także nie obciążało dodatkowo naszego budżetu – wystarczyło wydać pewną kwotę na drewno lub wyciąć je ze swojego lasu i nie dość że ogrzewaliśmy dom to w bonusie dostawaliśmy możliwość taniego gotowania. Rozwiązanie to jednak miało swoje wady – gotowanie trwało zdecydowanie dłużej niż w przypadku nowoczesnych zastosowań techniki. Wracając jednak do pytania ze wstępu co wybrać? – na pierwszy plan wysuwa się tu gotowanie indukcyjne i elektryczne. Decyzja jednak należy do Was.
Zródła: GrafikaGoogle
Playlista „Na czym gotować, systemy do kuchni„
https://www.youtube.com/playlist?list=PLpk26wXuZMjnG9GXrg8fnabUZimL3I_1S”]
Kupno tanich urządzeń nie jest rozwiązaniem. Późniejsze zużywanie prądu czy też ewentualne naprawy sprawiają, że lepiej wybrać coś droższego i jednocześnie lepszego.
Ja wybrałam indukcję i fakt – garnki nie należą do najtaszych, ale do 1000zł można kupić zestaw, z którego jest się bardzo zadowolonym. Polecam
Kuchnie elektryczne może miałyby sens, ale nie w moim przypadku – mieszkam 7 km od byłego miasta wojewódzkiego i wyłączenia prądu są na porządku dziennym. Gotowanie w takich warunkach nie ma sensu. Z uwagi na koszt przyłącza gazowego (za montaż krótkiej rurki zażądali 900 zł (o reszcie nie wspomnę), zdecydowałem się na butlę gazową. Przy dobrym gazie (nie każdy jest) i codziennym gotowaniu jedna butla starcza na 2,3 miesiące i kosztuje około 60 zł. Koszt roczny to niecałe 400 zł. Nie ma chyba tańszej opcji.